Wielki finał Magica Cup 2015, a w nim spodziewanie aktualny Mistrz KLT Hamburger SV i niespodziewanie 3-ligowe Colo Colo. Na boisku od pierwszej minuty wielkiej różnicy widać nie było. Po 20 minutach wciąż 0:0 i wygląda na to, że kluczowa dla wyniku spotkania może być rywalizacja w pomocy - dani i hudy ze strony HSV vs. Repmig ze strony Colo Colo.
Do końca pierwszej połowy wynik nie uległ zmianie. W obydwu zespołach jest mało ruchu w przednich formacjach, za to bardzo dobrze prezentują się linie defensywne. Coraz więcej wskazuje, że o triumfie w turnieju może zadecydować jedna akcja i jedna bramka dla którejś ze stron.
Trzecia faza to ciąg dalszy bardzo dobrej gry obydwu zespołów. Emocji i walki w tym meczu nie brakuje, ale ponieważ żadna ze stron nie odpuszcza przeciwnikom nawet na krok, dlatego brakuje tego na co wszyscy czekają - goli. Czyżby mecz miał zakończyć się bezbramkowym remisem i podliczeniem średniej trafień wszystkich biorących udział w meczu zawodników?
Na zegarze mamy 80. minutę. Do Santiago dobiegają dobre wieści, bo HSV nie ma pomysłu jak przebić się przez zagęszczoną defensywę Colo Colo (trener mowgli postawił "autobus" a'la Mourinho w bramce)... W regulaminowym czasie gry remis 0:0. O zwycięstwie w turnieju miała zadecydować dogrywka.
W dodatkowych 30-stu minutach zmęczeni gracze mistrza KLT nie byli w stanie dotrzymać kroku grającym z pasją piłkarzom 3-ligowca. Suma trafień zawodników Colo Colo - 147, suma trafień graczy HSV - 137 i jasnym stało się, że podopieczni mowgliego wzniosą puchar. Gratulacjom i szampanowi nie było końca! ;)